Dziś aerobik - part two.
Nie wiedziałam, że mam aż tyle mięśni, które mogą boleć. A bolą - ojojojoj! Ale mam ambicję i nie zrezygnuję, choćby nie wiem co!
Ostatni raz uprawiałam sport - poprawka: uczestniczyłam w zajęciach sportowych - w 2006 roku. Od tamtego czasu "okazjonalnie" jeżdżę na rowerze, od czasu do czasu wpadam na pomysł, że trzeba by poćwiczyć, bo te nieszczęsne kilogramy same się pojawiają. To tyle.
I dwudziestu pięciu lat potrzebowałam, żeby się przekonać, że nade mną trzeba stać z batem, żebym ćwiczyła. Mój rekord na rowerku stacjonarnym wynosi 8 dni. Potem zrezygnowałam.
Gdy pracowałam w szkole, nauczyciel w-f powiedział mi, że uprawianie sportu wyzwala endorfiny. Żartowaliśmy wtedy, że u mnie świadomość, że nie muszę go uprawiać wywołuje więcej. I muszę stwierdzić, że miał rację. Wracam do domu zmęczona, dzisiaj ledwo trzymałam się na nogach, ale jestem zadowolona. I to nie dlatego, że trening się skończył, ale dlatego, że ... no właśnie nie wiem, dlaczego - endorfiny?
Wiem jak to jest... najpierw trzeba troche ze sobą powalczyc, zeby sie nie "zlamac" a później juz sie z taką przyjemnoscia biega na te ćwiczenia;)
OdpowiedzUsuńJa tez jak już będę jednoosobowa zamierzam wziać sie za swoje kilogramy, ale zobaczymy jak to będzie z czasem, bo na razie nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest mieć dziecko;)
A Tobie życze wytrwałości;)
Oczywiście, że to endorfiny!
OdpowiedzUsuńMam tak samo :D:D:D
OdpowiedzUsuńNa mnie zawsze ten ból i to zmęczenie działały motywująco i jak czytam o tym co piszesz to mam mega zapał do takich ćwiczeń.
OdpowiedzUsuńNajtrudniej jednak jest się zawsze zorganizować czasowo i obawiam się, że z czasem będę miała tylko większy z tym problem.
A swoją drogą zadziwiające, że wystarczy w swoim życiu dołożyć tylko jeden element by wszystko się nagle zmieniło =))
Free Spirit
po basenie mam jakąś głupawkę, czyżby to to?
OdpowiedzUsuńStokrotko jestem zawzięta i choćby na początku było ciężko, chcę się przełamać. A Twoje Dzieciątko - gdy się pojawi, jestem pewna, poukładasz wszystko tak, jak trzeba i wykrzeszesz też czas tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńZgago jak tak mówisz, musi tak być!
Moaa ja to bym chciała mieć choć odrobinę Twojego talentu - to łóżko jest bajeczne, spełnienie moich młodzieńczych marzeń.
Free Spirit słusznie zauważyłaś - niewiele trzeba zmienić, żeby było dobrze.
Klarko to musi być to. Chyba że zamiast chloru na tym basenie wdychać Ci przychodzi coś innego ;-)
Kiedy pracowałam w "wielkim mieście" ( czyt. Kraków), to codziennie po pracy szłam sobie do clubu fitness i wracałam do domu z uśmiechem na pyszczku, choć czasem ledwie się wlokąc. Wysiłek fizyczny bardzo relaksuje.
OdpowiedzUsuńKiedyś unikałam zajęć WF, a teraz płacę za aerobik, klub wspinaczkowy, wynajem hali na siatkówkę.Od sportu jestem uzależniona. Chyba masz rację z tymi endorfinami. U mnie ich poziom wzrasta wprost proporcjonalne do adrenaliny.A to nie jest bezpieczne...
Ostatnio odkryłam, że po prostu lubię być zajęta.
OdpowiedzUsuńTo endorfiny? A ja myślałam, że organizm mówi - nie mam już siły na płacz, ani kropli wody w srodku, zostaje błogi niebyt ;)
OdpowiedzUsuń