...marketing, marketing, marketing...
Wystarczy sobie kupić nowy krem (odkryłam serię kosmetyków 20+) , przeczytać o nim w Internecie, jak bardzo jest skuteczny, by poczuć, że cofa się czas.
Odkąd minęło mi ćwierć wieku mam chyba obsesję na punkcie starzenia się. Miewałam już wcześniej epizody kupowania kremów rozjaśniających pod oczy albo regularnych zabiegów kosmetycznych, ale nigdy nie tak, jak teraz.
Ostatnio, przy okazji wizyty w lokalnym (najlepiej wyposażonym na świecie - naprawdę) sklepie z kosmetykami, przyjrzała mi się pani kosmetolog. Zaproponowała badanie cery. Wszystkie wskaźniki poza zmatowieniem w normie. "Wiek" skóry na twarzy na podstawie badania - 21 lat!
No proszę, to chyba fantastyczny wynik badania, pozazdrościć =)
OdpowiedzUsuńFree Spirit
W Twoim wieku to mi wystarczał krem Nivea... Ale dziś mam za swoje!
OdpowiedzUsuńNastraszyłaś mnie trochę... Ja nie przykładam uwagi do kremów, ale chyba zacznę!
OdpowiedzUsuńKrem? Mam taki super wypasiony, drogi, dobrany przez kosmetyczkę... ciągle zapominam używać :/ Skóra na mojej twarzy wygląda jednak chyba nieźle. Gorsza jest szyja i dekolt... choroba zawodowa. Wrrr
OdpowiedzUsuńFS byłam zaskoczona, że nie dowiedziałam się o za tłustej cerze. Zawsze uważałam, że jest przetłuszczona do bólu... Zmarszczki ponoć później atakują pucułowatych a ja mam taką trochę okrągłą twarz - w końcu jakaś korzyść z braku widocznych kości policzkowych;-)
OdpowiedzUsuńZgago przypomniałaś mi o tym, że Nivea była moich pierwszym kosmetykiem - jako podlotek podkradałam regularnie;-)
Moaa poprawiają nastój - to jest chyba związane z jakąś kobiecą próżnością, która niestety nie jest mi obca...
Owco do tej pory też tak zapominałam, ale teraz zrobiłam się obowiązkowa, zobaczymy na jak długo. A czemu choroba zawodowa?