środa, 31 sierpnia 2011

Wioskowy ksiądz

Nasz proboszcz kupuje nowe organy. Podobno rzecz to strasznie droga i potrzeba aż 150 tysięcy. Nie wiem, nie znam się. Muzyka organowa raczej mnie przeraża, nie o tym jednak będzie.
Całą historię znam z opowieści koleżanki, która - choć bardzo religijna i nigdy nie mówiła źle ani o księdzu ani o kościele - tym razem się oburzyła.
W celu zakupu ogłosił kolektę kopertową. Wygląda to tak, że parafianie w kopertach składają większe niż zazwyczaj do koszyczka w czasie mszy się składa ofiary.
Po dwóch tygodniach ogłosił jeszcze raz i polecił koperty podpisać. Nie on pierwszy doszedł do tego, że anonimowo ludzie są w stanie wiele powiedzieć, ale niewiele dać. Argumentował swoją prośbę tym, że chce wiedzieć, komu ma podziękować. No tak, bo zwykłe "dziękuję wam moi drodzy za ofiary" powiedziane z ambony nikomu nie wystarczy. Na mieszkańców padł blady strach, bo jak tu teraz do koperty włożyć 20 albo 50zł. Trzeba być dać ze 100zł, bo to wstyd, że się księdzu żałuje - nie piszę na podstawie własnych przemyśleń a wioskowych rozmów.
Tydzień po kopertowej niedzieli ksiądz ogłosił, że wszystkim dziękuje za ofiary. Największa wynosiła 5000zł, potem kilka wynosiło 2500zł i 1000zł a najwięcej było kopert zawierających 500zł. O innych ksiądz nie wspomniał, więc albo na podziękowania darczyńcy nie zasłużyli albo kopert z mniejszą zawartością nie było.

Teraz czekam aż wywiesi listę tych, którzy w ogóle się nie złożyli. Ciekawe, czy ciężko będzie mi tam znaleźć swoje nazwisko. Wprawdzie tego nie zapowiadał, ale jeśli lubi statystyki, to kto wie...

9 komentarzy:

  1. No, ciekawie! 150 tysięcy za organ?!

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jak zbierał na malowanie kościoła i odnawianie ołtarzy to wyliczył, ile potrzeba od każdej rodziny i prosił, żeby Ci których stać dali tyle, a Ci których nie stać, dali ile łaska:)
    Nie wiem, jak u Was, ale u nas rozlicza się z każdego zakupu, więc nie ma wątpliwości, czy coś kosztowało tyle, czy tyle.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~ rozumiem potrzebę zakupu tych organów,choć nadal twierdzę,że można zakupić tańsze.Tylko dziwi mnie jedna rzecz, i pewna jestem tego,jaką odpowiedź bym usłyszała,zaraz po pytaniu- czy szanowny ksiądz odda ze swojej prywatnej kieszeni trochę grosza na leczenie dziecka,które zna i mieszka tuż obok....pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. może macie tak jakąś radę parafialną, która skrupulatnie rozlicza wydatki? A metody o których piszesz - co najmniej nieetyczne i konfliktogenne.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgago Też wydaje mi się to dużo. Znalazłam w Internecie informację, że organy kościelne można zamówić już od 15.999 zł - jakby nie było to mniej.
    Nikki w mojej poprzedniej parafii ksiądz robił takie rozliczenie na koniec roku i zawsze mu w tych obliczeniach wychodziło, że w kasie parafii jest pod koniec roku 200 - 300zł z groszami. A dodać trzeba, że u nas 30 grudnia kończyły się odwiedziny kolędowe.
    Majeczko są księża, którzy dzielą się ostatnim groszem, nasz ostatni grosz by Ci zabrał.
    Klarko Rada parafialna jest. Złożona z osób bardzo religijnych i hojnych. Prawda jest taka, że nasz "religijny beton" oddaje księdzu każde pieniądze, ale ludzie młodsi, w większości mniej religijni, jak nie wcale, nie dają mu nic. Ja na przykład nie dałam ani grosza, bo nie będę księdza uczyć, że na każde zawołanie polecę z kopertą. A ci, którzy dali wierzą, że te organy tyle kosztują i że ksiądz te pieniądze potrzebuje właśnie na nie.
    Wiadomość z ostatniej chwili
    proboszcz na wczasach...

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest m.in. jeden z powodów dla których nie chadzam do kościoła... Pazerność na kasę w imię wiary? Szok ofiara 5000, a dzieci na książki i zeszyty nie mają, nie wspomnę już o głodnych i chorych:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ktoś tyle ofiarował. Dla mnie to również był szok. Wiadomo, każdy płaci za to za co chce. Dobrze by było mieć pewność, że nie odmówił sobie tym samym lekarstw albo jedzenia...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nóż mi się w kieszeni otwiera jak to czytam.

    Free Spirit

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja staram się tym nie denerwować - nie dałam, więc nie mój problem. Chociaż z drugiej strony, gdybym wiedziała, że ktoś z moich bliskich "stracił" tyle kasy to bym się na pewno oburzyła.

    OdpowiedzUsuń