Dzwonię do starostwa żeby się dowiedzieć, o co chodzi ze zmianą w ewidencji gruntów.
- Tak, jest naniesiony budynek, fundamenty same, czyli podatek się zmienia.
- A kto to naniósł?
- Firma geodezyjna X.
- Pierwsze słyszę.
- Nie zamawiała Pani firmy geodezyjnej?
- Nie. Nie znam nawet tej firmy.
- To oni sami przyszli?
- No chyba.
Po krótkiej wymianie zdań przemiłej (to nie ironia) Pani w starostwie z naczelnikiem dowiaduję się więcej.
- A może Pani coś tam zmieniała, jakieś robiłam mapki gdzieś?
- Nie zlecałam.
- A może jakieś przyłącza?
- Tak! Tak! [w tonie: eureka!]
- To może ten kto to robił naniósł też fundamenty?
- Jak naniósł, to ja nic o tym nie wiem.
- Zapewne naniósł.
- A musiał?
- Nie, ale oni czasem tak robią.
Telefon do mojej ukochanej gminy.
- Dzień dobry, tu urząd gminy.... - odzywa się automat. Wybieram tonowo numer wewnętrzny i czekam.
- Słucham geodezja.
- Dzień dobry. Dostałam wezwanie w związku z aktualizacją gruntów i...
- Przełączę do koleżanki od podatków.
- Dzień dobry. Otrzymałam wezwanie od wójta w sprawie podatku od...
- Przełączę do sekretariatu wójta.
- Dzień dobry. Wczoraj listonosz przyniósł mi pismo w sprawie aktualizacji gruntów, którą otrzymał ze starostwa i...
- To nie u nas. To w podatkach, przełączam.
- Dzień dobry, jest Pani czwartą osobą, z którą mogę dziś rozmawiać a wykonałam dopiero pierwszy telefon. Czy mogę dokończyć zdanie zanim Pani mnie przełączy?
- Słucham.
No to zaczęłam. Opowiadam o piśmie o rozmowie ze starostwem. Pani szuka dokumentów, widzi, że zmiany są.
- A kto to Pani te zmiany naniósł na te mapki i wysłał do starostwa?
- Usiłowałam ustalić. Niestety nie wiedzą. Mają dane firmy, której nie znam.
- Czyli przyszła firma i nikt tego nie zlecił. Mamy kilka takich spraw i sami nie wiemy, skąd to się bierze. Jakby mi Pani wyjaśniła, to ja bym wiedziała, co ludziom mówić, jak dzwonią.
Zdębiałam, ale wyjaśniłam. Niech ma nagrodę za to, że mnie nie przełączyła! Sprawę uznała za dziwną, ale obowiązek podatkowy powstał, to go dopełnię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz