czwartek, 11 sierpnia 2011

Ach te nerwy

Tegoroczne wakacje spędzam w domu. Poza jakimiś jednodniowymi wyjazdami nie zaplanowaliśmy niczego. To jednak wystarczyło, by zobaczyć, czy raczej zaobserwować pewne zjawisko.
Dzieci. Rodzice. Nie da się ukryć, że w wakacje spędzają razem więcej czasu niż w roku szkolnym. W roku szkolnym dziecko spędza około sześciu godzin dziennie w przedszkolu albo szkole. Tam też traci większość energii. Wiele dzieciaków wraca ze szkoły, rzuca w kąt plecak i zachowuje się całkiem spokojnie. Nie musi biegać, skakać po kanapie, zjeżdżać na plastikowej ciężarówce ze schodów (...). Swoje już dzisiaj zrobiła w szkole.

W wakacje energii mają więcej. Raz, że chodzą wyspane. Dwa, że całą spożytkować muszą w domu, przy rodzicach. Podskakują zatem, piszczą i chowają się pod stołem. Nie robią niczego innego niż przez ostatnie tygodnie w szkole. Z jedną różnicą - teraz widzi to rodzic.

Do rzeczy. W pobliżu niewielkiego pensjonatu w Szczyrku mała dziewczynka uderza piłką o beton. Po czterech uderzeniach słyszy: "Przestań!". Po piątym ojciec zabiera jej piłeczkę i, szarpiąc za ramię, sadza na ławce. Na wiślańskim deptaku żywiołowy chłopiec zamiast iść grzecznie (jak pies?!) koło nogi matki, podskakuje. Matka na to: "Uspokój się, bo wrócisz do pokoju!". Dzieciak spuszcza głowę i podąża smętnie w kierunku parasoli znanego browaru.

W "mooim osobistym" Tesco też widzę często takie sytuacje. W takiej kolejce, dla przykładu, dzieci się nudzą. No bo co mają robić? Trzeba stać i czekać. Wczoraj mały chłopiec bawił się zapięciem sklepowego wózka. Matka go zryczała: "Zostaw to i stój grzecznie, bo Twoje chrupki dostanie pies a batony zjem ja!". Znowu jeden zero dla rodzica.

Czy to można wytlumaczyć? Świat jest nerwowy. Ludzie są nerwowi. Rodzic też człowiek. A dziecko? Skarcone publicznie pewnie czuje się mocno upokorzone.

Może czasem warto dać malcowi trochę swobody. Niech biega, niech krzyczy, niech się przewraca. Tego potrzebuje. Może gdyby takie dziecko mogło zachowywać się głośniej w domu, w sklepie po prostu byłoby ciszej?

Nie mam zdania na temat tego, czy lepiej dziecko zabierać na wczasy, czy wysyłać na kolonie. Wiem jedynie, że wczasy z dzieckiem nie mogą polegać na spacerowaniu od budki z piwem do parasoli z Żywca. Dziecko to chyba woli wypoczywać aktywnie.

3 komentarze:

  1. Nie mogę patrzeć na takie zachowania- i trudno mi zrozumieć, że można tak traktować swoje dziecko. Czy wszystko można wytłumaczyć tym, że samemu nie było się inaczej traktowanym przez rodziców...? I tak mnie takie uciszanie i uspokajanie na siłę przygnębia...

    Pozdrawiam ciepło,

    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Meggie, ja nawet psu nie każę chodzić koło nogi:) Póki nikomu nie szkodzi niech korzysta z życia;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam szczerze, że dużo częściej (a praktycznie tylko) spotykam się właśnie z takimi zachowaniami kiedy dzieci robią co chcą a rodzice, w ogóle na to nie reagują, tak jakby w ogóle ich nie zauważyły, a zwolenniczką takiego zachowania też nie jestem. Nad nami mieszkają dzieciaki i nie ma chyba takiej sytuacji żeby chociaż raz wychodziły z domu bez krzyków i płaczu. A to co się dzieje nad nami w ciągu dnia to w ogóle nie jestem w stanie opisać, czasem naprawdę już brak mi cierpliwości.

    Free Spirit

    OdpowiedzUsuń