piątek, 26 sierpnia 2011

Ty urodzisz, ja będę wychowywać

Spotkałam się w ostatnich dniach z koleżanką ze studiów. Mimo że nie byłyśmy papużkami nierozłączkami, gdy studiowałyśmy razem, teraz najczęściej to właśnie z Marzeną się spotykam. Pamiętamy o sobie nie tylko przy okazji urodzin i świąt, ale dzwonimy do siebie, e-mailujemy.

Marzena opowiedziała mi o swojej siostrze Edycie. Edyta jako jedyna z rodziny utrzymuje kontakt ze swoją kuzynką Marysią. Marysia, czarna owca w rodzinie, wyprowadziła się z domu, mając 17 lat, zaczęła pracować w sklepie i jakoś wiązała koniec z końcem. Nie wiem dlaczego żyje poza rodziną, ale fakty są takie, że nawet własna matka nie wie, co się u niej wydarzyło od trzech lat. Gdy Marysia zaszła w ciążę skontaktowała się z Edytą, bo chciała pożyczyć pieniądze. Miała chłopaka, mieszkali z sobą od roku, ale dziecka nie chcieli.

Edyta, bezdzietna od czterech lat mężatka, próbowała przekonać kuzynkę do tego, by nie usuwała ciąży. Wierzyła w to, że dziecko jest darem, który sama też kiedyś otrzyma. Któregoś dnia użyła argumentu ostatecznego: "Ty urodzisz a ja z mężem wychowam. Sami próbujemy i nam się nie udaje mieć dziecka". Marysia zgodziła się a Edyta, jako że nikomu nie powiedziała w ogóle o ciąży, w duchu wierzyła, że wraz z rosnącym brzuszkiem u Marysi pojawi się miłość do dziecka. Wierzyła, że gdy Marysia urodzi nigdy nie będzie chciała maleństwa oddać. Wierzyła, że w ten sposób Marysi pomaga przejść przez to wszystko a nawet może pogodzi ją z rodziną. W końcu dziecko może przełamać lody. 

Dwa tygodnie temu Marysia urodziła i teraz oczekuje, że Edyta zabierze dziecko i się nim zajmie. Dopiero teraz Edyta powiedziała o wszystkim mężowi i swoim najbliższym. Moja koleżanka Marzena nie wie, czy głupsze było zachowanie jej siostry, czy głupsza jest kuzynka, która dziecka nie chce. Mąż Edyty się wściekł, że mogła komukolwiek zaproponować coś takiego. Rodzice są po jego stronie.

Biedna Edyta - pomyślałam. Nie przewidziała, że kuzynka naprawdę nie będzie chciała dziecka. Z drugiej strony trzeba ważyć słowa, bo teraz to ja nie wiem, co ona zrobi.

11 komentarzy:

  1. Oj, ale trudna sprawa...
    Szkoda, że z mężem nie rozmawiala wczesniej o tym, może dzis mała kruszynka miałaby się gdzie podziać...
    Nie wiem nawet co więcej napisać, troche pochopnie powiedziała te słowa, z drugiej strony kiedy je powiedziła to powinna isśliczyc ze tak sie moze stać naprawde....
    Wierzę, ze wszystko dobrze sie skończy dla Maleństwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Edyta po prostu pragnie tego dziecka.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Edyta nic nie musi robić. Kwestia zrzekania się rodzicielstwa, adopcji itp. nie działa na zasadzie ustnej umowy.

    http://ubituibiego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Stokrotko dla mnie to historia jak z jakiegoś absurdalnego filmu. Myślałam o tym przez kilka dni, potem poprosiłam Marzenę o zgodę na opisanie tego, w końcu doszłam do wniosku, że Edyta zachowała się fatalnie, próbując na siłę ingerować w życie Marysi.
    Nikki chyba tylko tym się kierowała, że nie mogłaby znieść faktu, że ktoś zabija dziecko, a ona tak pragnie je mieć.
    Żono Męża w świetle prawa nie musi robić nic, ale wyrzuty sumienia to pewnie ma straszne.
    Zgago Jak nic masz rację. Gdyby - wiedząc o zamiarach kuzynki - nic nie zrobiła miałaby pewnie wyrzuty, zachowała się tak, jak się zachowała, i teraz cała rodzina będzie pić to piwo.

    OdpowiedzUsuń
  5. to właśnie sytuacja, w której ktos w imię idei usiłuje zarzadzać kimś innym myśląc i wierzac, że coś się uda. Dobrze, że to dziecko nie trafi do Edyty, adopcja to trudny proces, długi, i nie mozna tak sobie powiedzieć "wezmę dziecko" i już. Marysia może oddac dziecko ludziom, którzy do rodzicielstwa dorośli.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pomyślałabym tak samo jak Edyta, że jak Marysia zobaczy to dziecko to pokocha je cała miłością swoją...
    Ja bym dzieciątko wzięła od razu. Marzy mi się adopcja... Jednak jakby Edyta porozmawiała z mężem wczesniej, może udałoby się jej męża "urobić"... Z kolejnej strony, za kilka lat kuzynka może zacznie chcieć dziecka i co? Daj znać jak zakończy się sytuacja. Dodaję do obserwowanych!

    OdpowiedzUsuń
  7. Klarko ja jeszcze po cichu liczę na happy end.
    Moaa dziękuję za odwiedziny. Edyta chyba nie brała pod uwagę tego, że Marysia naprawdę zechce oddać jej dziecko.
    Robisz piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dla mnie to trochę abstrakcja ;) Nie chcieć dziecka lub też chcieć wychować cudze i nie powiedzieć słowa mężowi ;) Narozrabiały obie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że dużo rzeczy, które sobie wtedy powiedziały wiedzą tylko one. Nie sądzę żeby tylko z takiego krótkiego stwierdzenia Edyty zrodziła się taka sytuacja, przecież to trwało jakiś czas. Chyba tylko one wiedzą jak było naprawdę.

    Free Spirit

    OdpowiedzUsuń
  10. Metaxa dla mnie ta historia była tak zagmatwana, że dopiero po kilkunastominutowej opowieści złożyła mi się w całość.
    Żadna z nich nie jest bez winy.
    FS może być i tak, skoro teraz Marysia nie chce widzieć Edyty.

    OdpowiedzUsuń