Znalazłam dziś w swojej skrzynce pocztówkę z Ciechocinka. Wysłała ją pewna pani do pewnej rodziny, wpisując jednocześnie mój adres. Żaden z moich sąsiadów tak się nie nazywa, podobno w wiosce mieszka ktoś o takim nazwisku, ale mieszka w zupełnie innym miejscu.
Nie czekając długo, zabrałam kartkę i poszłam na pocztę. Przedstawiłam sprawę kobiecie w okienku a ta, śmiejąc się pobłażliwie, stwierdziła, że to niepotrzebnie się fatygowałam, bo oni z tym nic nie mogą zrobić.
I miała rację, bo niby skąd mają znać wszystkich mieszkańców. Sądziłam jednak, że miejscowy listonosz w kilkutysięcznej wiosce będzie kojarzył tych, którym przynosi listy. Nieważne, chciałam dobrze i zrobiłam wszystko, co do mnie należało. Na szczęście była to pocztówka a nie rachunki lub pisma urzędowe.
Nie jestem w nastroju. Po prostu. I to bez powodu.
przynajmniej nie masz sobie nic do zarzucenia, chciałaś, żeby kartka trafiła do adresata, na Twoim miejscu pewnie większość nawet nie pofatygowałaby się, żeby iść na pocztę, a kartka od razu wylądowałaby w śmietniku.
OdpowiedzUsuńRozgoszczę się tu u Ciebie, jeśli mogę :)
Poczta nasza ukochana... Poematy by można!
OdpowiedzUsuńM. bądź mym gościem! Ja niestety nie wiem, jak trafić na Twoje blogowisko.
OdpowiedzUsuńZgago korzystam z poczty wtedy, gdy muszę, rachunki płacę online a i, gdy mam wybór przesyłki z Allegro, wolę kuriera - szybko i sprawnie a cena niewiele czasem wyższa.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńeśli masz ochotę podaj maila, a wyśle zaproszenie :)
OdpowiedzUsuńKiedyś pisałam na onecic (szeptem-o-milosci.blog.onet.pl) ale uciekłam gdzie pieprz rośnie :)