poniedziałek, 5 grudnia 2011

Piszę ostatnio rzadko, bo studia i praca pochłonęły mnie bez reszty. Nie mam wolnego czasu i... bardzo mnie to cieszy! Dlatego też dziś mój wpis będzie niejako podwójny. Po pierwsze wybrałam się w daleką podróż do Krakowa. Po drugie: ocet, skórka od banana i oliwka dla dzieci.

Daleka podróż do Krakowa

Zawsze do Krakowa jechałam samochodem i zwykle "prowadził mnie Krzysztof Hołowczyc:"-) W sobotę wybrałam się autobusem, więc swój wyjazd potraktowałam jako daleką podróż do miasta królów polskich. Kilka dni wcześniej namierzyłam dworzec, piętnaście razy zapytałam, czy autobus na pewno jeździ też w soboty, wywołałam grymas na twarzy Pani z informacji, pytając, jak często kursy wypadają z przyczyn ogólnie zwanych technicznymi. 
Oczywiście założyłam, że mnie okradną i pobiją, więc do kieszeni włożyłam kartkę z telefonem do męża i do Klarki, która, wiedząc że będę bywać w Krakowie, podarowała mi na wszelki wypadek swój numer. Oczywiście mam je wpisane w swojej komórce, ale - jak mi ukradną telefon, to skąd wezmę Klarki numer. Numer męża pamiętam (jako jedyny z przyczyn oczywistych), ale - jak mnie pobiją i stracę pamięć tudzież przytomność, może jakiś dobry człowiek znajdzie go i poinformuje rodzinę. Jednym zdaniem: bałam się jak nie wiem co!

W autobus wsiadłam o 7.28, 9.15 byłam już w Krakowie. Mapa, którą narysowałam dzień wcześniej (bo w drukarce skończył się tusz), okazała się być niepotrzebna, ponieważ przystanek, na którym wysiadłam był na Mickiewicza, gdzie studiuję, jakieś 100 metrów od celu mej podróży. 1:0 dla mnie - pomyślałam - jednocześnie modląc się, by skończyło się przed zmrokiem, bo jak nic pójdę w złym kierunku na przystanek powrotny! Skończyło się o 15.00, więc udało się! 15: 29 wsiadłam w autobus do miasteczka, z którego odebrał mnie mąż. 

W autobusie ludzie i ludziska - młodzi, starzy, w beretach, z gołymi nerkami (...) - Polska to bardzo różnorodny kraj. 

W którymś momencie usiedli za mną jacyś nastoletni panowie. I rozmawiają. Nie przytoczę dosłownie, ale idea będzie zachowana: "Aleś mu wczoraj przyjeb** aż się krwią  ci** zalał, pierdolen*** jeden ze wsi jeban**" "A jak kur**! Się ma talent, to się likwiduje dziadostwo jeba**". I tak z dwadzieścia minut. Po czym wstali, podeszli do drzwi i słowami: "Dziękujemy, do widzenia" pożegnali się z kierowcą.

Ocet, skórka od banana i oliwka dla dzieci

Sprzątać trzeba, bo inaczej się nie da! - mawiam czasem sama do siebie, bo kto by chciał słuchać o sprzątaniu. Zwykle kupowałam różne środki chemiczne. Wiedząc, że to nieekologiczne starałam się nie przesadzać z ilością. Ostatnio, oglądając program "Czysta chata" w TV 4, dowiedziałam się sporo o tym, że warto je zastąpić środkami naturalnymi. 


Powiem od razu - mycie samą wodą to dla mnie nie jest mycie, więc podłogi i naczynia nadal zmywam przy użyciu środków chemicznych. Podobnie jest z wanną i ubikacją. 
Kamień z prysznicowej słuchawki zejdzie, gdy zamoczymy ją w wodzie (1 litr) ze szklanką octu. Boazerię najlepiej nabłyszczać odrobiną oliwy z oliwek (4 łyżki) z wodą (2 łyżki) i chyba także octem. Metalowy zlew  będzie się błyszczał, gdy "wypastujemy" go oliwką dla dzieci. A liście naszych kwiatów świetnie czyści się skórką od banana - dziś testowałam! 

Uświadomiłam sobie, że przynajmniej w kuchni, w której przecież przygotowuję posiłki, powinnam ograniczyć użycie wszelkiej maści chemii. Wnętrze lodówki i tak myłam zawsze wodą z octem, ale teraz przyrządziłam taki roztwór (proporcja wg własnego uznania: pół szklanki octu, do tego woda w butelce - spryskiwaczu o pojemności 750ml). Będzie do mycia blatów, parapetu, czy pieca. 

Ciekawostka: umycie lustra pianką do golenia podobno sprawia, że lustro nie zaparuje nam podczas kąpieli. Dziś umyłam swoje w ten sposób. Nieźle musiałam się namachać ręką, żeby się ładnie świeciło a czy działa - zobaczymy (w telewizji działało:-))

Pozdrawiam Was wszystkich!

5 komentarzy:

  1. dzielna dziewczyna:))) a ja sprzątam bez chemii, mopem parowym, nie błyszczy się nic bo to sama woda a te środki chemiczne zawierają nabłyszczacze ale jest czysto

    OdpowiedzUsuń
  2. No, proszę jakich ciekawych rzeczy można się dowiedzieć...

    OdpowiedzUsuń
  3. To jak Ci tak dobrze poszła podróż autobusem to teraz już będziesz mogła tak jeździć. ;-) Ma to swoje plusy. Np. można sobie pospać lub poczytać. :-)

    Co do domowych sposobów na mycie - bardzo ciekawe :-)

    A jak poszło z lustrem? Działa???

    OdpowiedzUsuń
  4. Mop parowy to sobie kupię, ale do własnego domu. Teraz mam jeszcze linoleum i żal by mi go (mopa) było...;-)
    Z lustrem - działa! Nie paruje! Tylko z tą pianką trzeba ostrożnie, ja wzięłam za dużo. Wystarczy naprawdę odrobina, powiedzmy porcja wielkości włoskiego orzecha.

    OdpowiedzUsuń
  5. Skórka z banana przetestowana lustro dziś umyłam jak zalecałaś pianką, teraz będę czekać na efekt:-). Dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń