środa, 14 grudnia 2011

Na "Listy do M." wybierałam się kilka razy. Na samym początku tuż po premierze, postanowiłam zamówić bilety na kilka godzin przed seansem. Zwykle nie było problemów. Żeby obejrzeć Listy musiałabym rezerwować miejsca co najmniej tydzień przed seansem. Zrezygnowałam, licząc, że tłumy w kinie skończą się po tygodniu, dwóch i pójdę obejrzeć film na spokojnie, w pustej sali kinowej. Nic bardziej mylnego! W końcu miałam rezerwację na niedzielę. Świetne miejsca, z tyłu - tak lubię i z boku - tak najwygodniej. Czekały na mnie od pięciu dni i perspektywa niedzieli w kinie bardzo mnie ucieszyła. Nie na długo. Mąż musiał iść do pracy a ja odwołałam rezerwację. Zamówiłam bilety na wczoraj i udało się. W końcu obejrzałam "Listy do M.".

Uświadomiłam sobie, jak smutne są święta bez dzieci. Czasem nasze wolne dni przypominają Wigilię Małgorzaty i Wojtka.  Jest jedzenie, są rozmowy, filmy, spacery. Tylko nikt nie biega wokół i nie rozlewa soku na wyczyszczony dywan. 

Było refleksyjnie. Nauczyłam się też mówić "psia dupa" i nie zawaham się tego użyć, kiedy będzie trzeba ;-)

Na razie, walczę (psia dupa) z katarem, czy tam przeziębieniem. Mam chyba lekko podniesioną temperaturę. Do niedzieli chyba przejdzie? W poniedziałek muszę być w Krakowie.

5 komentarzy:

  1. Czyli warto czy nie warto?

    A na katar życzenia zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  2. Byliśmy wczoraj z klasą. Moi uczniowie z całego filmu zapamiętali tylko "psia dupa" ... Nie wahali się nadużywać niestety. Ja widziałam już wcześniej ten film. Ciepły i zabawny. Coś akurat by się rozerwać w przedświątecznej gorączce.
    W poniedziałek też będę w Krakowie na wycieczce klasowej. Jeśli zobaczysz stado gimnazjalistów z owcą, to możesz je zaczepić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Meggie...potwierdzam, magia świąt to również beztroskie uśmiechy dzieci, dziecięca wiara w Mikołaja i ciepłe rączki na karku, kiedy przytula się dzieląc opłatkiem....bezcenne.
    Z pójściem do kina na "Listy do M..." miałam podobnie ale udało się i nie żałuję. Więcej piszę u siebie. Pozdrawiam:)
    Proszę pozdrowić Adasia ode mnie ;) i torciki wszelkie w Jamie Michalika.Poza tym zdrówka, oby weekend nie był zakichany ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też byłam:) zabrałam Kocurzastego z okazji mikołajek:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w końcu nie dałam rady =(

    W naszej rodzinie zawsze były jakieś dzieci i rzeczywiście Święta z ich udziałem są inne, takie magiczne. A moment, w którym rozpakowują prezenty i cieszą się jedno przez drugiego (?) Bezcenne.

    OdpowiedzUsuń